Pokorny, czyli prosty. Prostolinijny, bezpośredni – jak dziecko? Czyżby? Przecież większości z nas dzieci kojarzone są z postawą roszczeniową, krnąbrnym zachowanie czy uporem. Czy więc Jezus się pomylił?
Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. (Mt, 8)
“Ten to ma charakterek”, “wstrętny bachor”, “uparty jak osioł” – gdzie tu pokora dziecka? Tak, dziecko takie jest dopóki nie zepsują go rodzice 🙂
Małe dziecko przyjmuje wszystko za pewnik do momentu kiedy jego stopień poznania świata nie osiągnie odpowiedniego poziomu. Dopóty jest łatwowierne, proste i zależne od rodziców, dopóki im bezgranicznie ufa.
Taka postawa jest pożądana i promowana przez Jezusa. On pragnie, żebyśmy mu bezgranicznie ufali, żebyśmy przestali kombinować po swojemu i w tym samym duchu wychowywali dzieci.
Żeby dziecko nie przestało ufać nam bezgranicznie, potrzebujemy sami zaufać Jezusowi. Nasze dzieci muszą widzieć, że jest Ktoś, komu mama czy tata ufa – Ktoś, kto jest wyżej niż oni.
Na początku kwietnia wpadłem na pomysł, żeby z synami zobaczyć mecz Euro 2024. Bilety, których ceny zaczynały się od 600 EURO zostały już dawno sprzedane. Na szczęście 🙂
Również dobrą opcją wydawało się zwiedzić Berlin, zobaczyć naszą drużynę wysiadającą z autobusu pod stadionem olimpijskim i obejrzeć mecz w strefie kibica. Czerwcowe wieczory wszak długie, a i zachód słońca dodatkowe 40 minut później niż w Olsztynie.
Okazało się, że niecałe 700km do Berlina da się na gazie przejechać za mniej niż 35 EUR, a nocleg na przepięknym kempingu pod Berlinem kosztował nas tylko 65 EUR za dobę (namiot, jeden dorosły i 4 dzieci w wieku od 8 do 14 lat). Dodatkowe koszty takie jak jedzenie, bilety komunikacji, pamiątki złożyły się na łączną kwotę:
W roku 2023 po raz pierwszy od zakończenia Drugiej Wojny Światowej urodziło się mniej niż 300tys. dzieci. Mimo, że liczba mieszkańców Polski jest o kilkanaście milionów większa niż 80 lat temu…
Rośnie też niestety dynamika spadku liczby nowonarodzonych – w tym roku jest już dwucyfrowa (11%) w porównaniu z rokiem ubiegłym. Sama rozmowa o przyczynach nie wystarczy. Należy wg mnie przekonać ludzi, że odważna decyzja o posiadaniu co najmniej trójki dzieci w długi terminie się opłaca – nie tylko finansowo.
Poziom szczęścia
Badania pokazują, że najszczęśliwsze są rodziny z co najmniej czwórką dzieci [1]. Kiedy jednak ponad 85% polskich rodzin ma jedno lub dwójkę dzieci, to trudno jest się wybić i wyróżnić tym bardziej licznym. Dodatkowo coraz więcej ludzi decyduje się na związki typu DINK (double income no kids), które zakładają brak potomstwa (ewentualnie pies – DINKWAD). Dodatkowo ponad 30% kobiet w wieku reprodukcyjnym nie zmierza nigdy urodzić dziecka. Każdy ma swoją drogę i nie oceniam takich czy innych wyborów, jednak zależy mi na przekonaniu niezdecydowanych albo tych, którzy chcą odłożyć poczęcie na lepsze czasu. Otóż prawda jest taka, że lepsze czasy już były.
Nie opłaca się ale warto
Wielodzietny punkt widzenia opisałem w książce “Wielodzietność stosowana”. Promocja rodziny wielodzietnej w naszej Fundacji jest wielopoziomowa: 1) Ojcowski Klub Tato.net 2) Wakacyjny spływ weekendowy ojców z synami 3) Kursy Małżeńskie 4) Model Creighton (umacnianie więzi w związku poprzez wielowymiarową definicję seksualności – SPICE) 5) Wieczory filmowe promujące rodzinę i postawy patriotyczne
Moralność to pewien zespół wartości i norm postępowania obowiązujących w danej społeczności. Dzięki moralności można określić, jakie postępowanie jest dobre, a jakie złe.
Zależnie od społeczności, w której obowiązuje możemy mówić o różnych rodzajach moralności. Moralność chrześcijańska oparta jest na Ewangelii i powinna obowiązywać w społeczności tych, którzy nazywają siebie dziećmi Bożymi.
Moralność chrześcijańska, jak i każda inna, zajmuje się ludzkim postępowaniem. Nie każdym jednak. Interesuje ją jedynie to postępowanie, które człowiek wybiera świadomie i dobrowolnie na podstawie sądu sumienia i za które ponosi odpowiedzialność. Takie postępowanie nazywamy czynem.
Moralność natomiast nie odnosi się do tych naszych działań, na które nie mamy wpływu, np. oddychanie, trawienie, itp. Moralność chrześcijańska posiada pewne założenia, na których się opiera. Są nimi:
Przekonanie o godności człowieka (zarówno tej godności, która należy do natury każdej osoby, jak i godności dziecka Bożego, która jest łaską przyjętą na chrzcie).
Przekonanie o tym, że człowiek jest istotą społeczną i relacyjną.
Przekonanie o tym, że celem ludzkiego życia jest szczęście wieczne z Bogiem.
Powyższe założenia można nazwać również ideałami, na które wskazuje moralność chrześcijańska i pomaga je osiągnąć. Mogą być one również określane mianem drogowskazów, które wyznaczają kierunek moralnego postępowania.
Z powyższych założeń (ideałów lub drogowskazów) można wyciągnąć bardzo ważne wnioski. Po pierwsze, że moralność chrześcijańska interesuje się nie tylko tym, co jest dobre, a co złe oraz jak czynić to pierwsze, a drugiego unikać. Jej zadaniem jest również to, by strzec godności osoby ludzkiej. Po drugie – skoro każdy mój czyn ma wymiar społeczny – moralność chrześcijańska chce właściwie regulować relacje międzyludzkie. Po trzecie wreszcie zadaniem moralności chrześcijańskiej jest pomóc człowiekowi w osiągnięciu jego celu ostatecznego, a więc szczęścia wiecznego. W osiągnięciu powyższych ideałów pomagają człowiekowi rozum, sumienie, wolna wola i uczucia. Te naturalne „narzędzia” nie są jednak wystarczające. Oprócz nich człowiek potrzebuje jeszcze Bożej łaski. Bez niej piękne i wzniosłe ideały moralności chrześcijańskiej byłyby jedynie nieosiągalną utopią. W tym również tkwi wyjątkowość tej moralności: zakłada ona współpracę pomiędzy ludzkim wysiłkiem moralnym a Bożą łaską. Ten pierwszy przygotowuje niejako grunt pod tę drugą (zob. przypowieść o siewcy w Mt 13, 1-8.18-23). I nie może zabraknąć żadnego z tych elementów. Jak mówi sentencja “łaska buduje na naturze”.
Podsumowując, można powiedzieć, że moralność chrześcijańska jest szczególną instrukcją obsługi tej niezwykle skomplikowanej “maszyny”, jaką jest człowiek. Kto przestrzega tej instrukcji, ten sam będzie funkcjonował (żył) bez usterek, innym okaże szacunek i co najważniejsze ma szansę osiągnąć właściwy cel swojej życiowej wędrówki.
Dziś w nocy odeszła od nas Pani Doktor Wanda Półtawska – przyjaciółka, współpracownik papieża Jana Pawła II, promotor życia i rodziny. Jaki fenomen sprawił, że przyciągała tłumy młodych ludzi głosząc “zaściankowe” treści?
Mawiała:
Jestem staroświecka i sobie to chwalę
Cóż za biografia… Za 8 dni (2 listopada 2023 roku) skończyłaby 102 lata, a miała nie żyć już w 1945 roku, kiedy dobiegały końca czwarty rok jej pobytu w niemieckim obozie zagłady w Ravensbruck.
Co dziś młody człowiek może nauczyć się od dr. Wandy Półtawskiej? Przede wszystkim prostoty, bezpośredniej szczerości i niezachwianej wiary w prawdę o ludzkim życiu, które trzeba chronić od poczęcia do naturalnej śmierci.
W obecnych czasach talent kojarzy się nam przede wszystkim z uzdolnieniem w określonej dziedzinie, ale 2 tysiące lat temu była to jednostka monetarna, miara złota lub srebra. Jednak nie tylko w przypowieści o talentach Jezus posługuje się tą miarą – rzecz będzie o przebaczeniu.
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: “Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?”
Ewangelia Mateusza w 18 rozdziale przywołuje przypowieść o nielitościwym dłużniku i miłosiernym panie. 10 tysięcy talentów darowane przez biblijnego Pana, to obecnie ogromna kwota. Jeden talent stanowił aż 6 tysięcy dniówek robotnika – około 33kg złota. Kwota niewyobrażalna.
Porównując dług stu denarów (100 dniówek robotnika) zaczynamy rozumieć, że Bóg jest w stanie darować nam wszystko, ale my w swojej ludzkiej (ułomnej) naturze jesteśmy zdolni kłócić się o przysłowiową pietruszkę.
Nie jest rzeczą łatwą zaprosić młodsze dzieci do podobnej postawy. Gdy ktoś zabiera ulubioną zabawkę, ostatnią rzeczą, o jakiej pomyśli dziecko będzie fakt ogromu miłosierdzia Bożego.
Uzmysłowienie dziecku, jak wiele nam Pan Bóg darował (wszystkie przeszłe i przyszłe grzechy), może jednak zaowocować budowaniem autorytetu Boga. Przy tej okazji można podzielić się świadectwem z własnego życia. Może nie szukałeś swego kiedy dzielili budżet podwyżkowy w pracy. Może zrezygnowałeś z dochodzenia sprawiedliwości w sądzie wobec kogoś, kto nie chciał oddać Ci pieniędzy. Z pewnością każdy z nas jest w stanie podzielić się z dzieckiem jakimś świadectwem z własnego życia.
Kończąc rozmowę z dziećmi na temat tej przypowieści, można zaprosić dziecko do drobnej ofiary w kolejnych dniach (może to być postawa hojności w szkole lub roztropne milczenie w sytuacji spornej).
Jak nauczyć syna szacunku do matki? Poniżej ułożyłem listę dziesięciu przykazań.
1. Czcij matkę każdego dnia, nie tylko w Dzień Matki.
2. Módl się za matkę, jeśli krzyczy – modlitwa łagodzi obyczaje (i czyni cuda)
Modlitwa ma moc – powoduje, że obie strony w sytuacji podwyższonej emocjonalnej temperatury relacji będą miały większą szansę na konstruktywne zakończenie sporu (ożywionej dyskusji).
3. Pokaż matce, że jesteś jej wdzięczny.
Synu, okaż wdzięczność za życie, trud prenatalny, niemowlęcy, nieprzespane noce, zaspokajanie potrzeb bobasa i dorastającego brzdąca.
4. Mężu, chwal matkę Twoich dzieci w ich obecności.
5. Wspieraj matkę swoich dzieci w ich obecności.
Dorosły syn wykorzysta tę wskazówkę i będzie starał się wspierać w realizacji jej potrzeb.
6. Nieporozumienia załatwiaj bez dzieci.
7. Nie zostawiaj matki Twoich dzieci. Kolejna będzie miała te same wady i dodatkowo kilka nowych.
8. Wspieraj, chwal i popieraj matkę Twoich dzieci zawsze przy jej dzieciach.
9. Podziękuj żonie za to jak Ci pomogła być ojcem.
10. Żądaj od dzieci szczególnego wysiłku, nie tylko rutynowych życzeń “dużo zdrowia” – piosenka, wiersz, coś twórczego, śniadanie, pranie, sprzątanie.
Męstwo jest potrzebne na każdy dzień, jest potrzebne każdej polskiej rodzinie. Bo oznaką męstwa jest szczerość męża wobec żony, zwłaszcza gdy trzeba jej opowiedzieć o sprawach trudnych, przyznać się do porażki czy słabości; oznaką męstwa młodego człowieka – ucznia, studenta – jest przyznanie się na forum grupy do niewłaściwego czynu czy błędu; męstwem prawdziwym jest ujęcie się za osobą krzywdzoną czy prześladowaną.
Pamiętam pewnego chłopca – Łukasza, któremu zaczęli dokuczać koledzy w szkole. W domu pożalił się na zachowanie kolegów. Wtedy ktoś z domowników spontanicznie zauważył, że mógł oddać, jest wysoki i silny. Na co Łukasz odpowiedział: – Przecież to by go bolało. Ten chłopiec dał przykład starszym, że nie tędy droga, że obrona przez zadawanie bólu innym nie jest godna człowieka. Wykazał się subtelnością i wyczuciem godnym podziwu.
Jak ćwiczyć męstwo?
Przyznając się do słabości, do czegoś, czego człowiek krępuje się i wstydzi. Ale dzięki temu stajemy się mocni, stajemy się ludźmi z charakterem. Bo najłatwiej nie przyznać się do winy, uciec przed odpowiedzialnością, stchórzyć, zachować się obłudnie i nieszczerze.
Co jest grzechem a co cnotą dla nas, żyjących tu i teraz?
Czy 7 grzechów głównych i 7 cnót to kanon aktualny i uniwersalny nie tylko dla katolików? Wielu z nas uważa, że myślenie w kategoriach grzechu o błędach i słabościach ogranicza opis człowieka i skazuje go na wieczne poczucie winy a najwyższą z cnót definiuje jako bycie z sobą samym w zgodzie.
Podczas warsztatów inspirowanych psychologią procesu (i nie tylko) nie będziemy odpowiadać na fundamentalne pytania i dyskutować na tematy wiary, ale spróbujemy zbadać to, co POMIĘDZY… grzechem a cnotą – chciwością a hojnością, zazdrością a miłością, lenistwem a pracowitością.
Przy okazji, być może, zdefiniujemy te pojęcia dla siebie samych. Czy wiara we własne sny jest pychą? Czy cnotą lidera jest zawsze pokora? Kiedy gniew naprawdę jest grzechem i nie bywa słuszny? Czy bohater może być cnotliwie cierpliwy? Czy seks może być nieczysty?
Zastanowimy się, jakie grzechy trzeba czasem popełnić, żeby dotrzeć do własnych cnót, czyli – inaczej mówiąc – naszego potencjału… Spotkanie czwarte: zazdrość i miłość – warsztaty kreatywnej rozmowy
Porozmawiamy o słowach i uczuciach… Porozmawiamy o zazdrości i miłości, ich wpływie na sposób naszej rozmowy… Jak często nasze rozmowy to wygłaszane równolegle monologi, a nie dialog? Jak często w relacjach i związkach posługujemy się od lat tymi samymi schematami porozumiewania się? Jak wiele czasu spędziliśmy na tzw. small talk, czyli męczących pogawędkach o niczym i powtarzaniu konwencjonalnych formułek?
Jak wiele jest rozmów, które pamiętamy jako niezwykłe, wzbogacające, głębokie i poruszające, pełne miłości? „Ludzie wielokrotnie zmieniali świat poprzez zmianę sposobu prowadzenia rozmowy” – uważa Theodore Zeldin, autor książki „Jak rozmowa zmienia twoje życie”.
Skoro dobre rozmowy zmieniają świat na lepsze, to zmieniają także nas i nasze relacje. Podczas warsztatu poćwiczymy umiejętności tzw. kreatywnej rozmowy i postaramy się odkryć, co się na nią składa. Pobawimy się także w dziennikarzy…
Prześledzimy wzorce, którymi posługiwaliśmy się do tej pory komunikując się z innymi, a które nie są już satysfakcjonujące.
Przyjrzymy się temu, jak zmienia się nasz styl rozmowy w zależności od rozmówcy. Kto i do kogo wtedy mówi?
Inspiracje: psychologia procesu, „Jak rozmowa zmienia twoje życie” Theodore Zeldin, wybrane koncepcje teorii komunikacji i publikacji Bandlera, Grindera, publikacje prof. Jerzego Bralczyka, creative writing, „W co grają ludzie?” A. Berne’a
Prowadzi Anna Twardowska – absolwentka Dwuletniego Studium Psychologii Zorientowanej na Proces. Uczestniczy w szkoleniu dyplomowym Instytutu Psychologii Procesu. Prowadzi terapię indywidualną, dla par i grup wg metody Arnolda Mindella pod superwizją dyplomowanego nauczyciela.Praktyk masażu Ma-uri® i Ma-uri® Bodywork (odbyła cykl szkolen w Instytucie Ma-uri w Danii oraz miesięczne szkolenie w Nowej Zelandii). Interesuje się wykorzystywaniem pracy z ciałem oraz mądrości rdzennych kultur w terapii, rozwoju osobistym a także w pracy z grupami. Z wykształcenia jest dziennikarką.
=====
Najważniejszy jest czas. Wspólny czas. Byłbyś zaskoczony, gdyby dziecko chciało dać Ci kasę, żebyś tylko spędził z nim czas. Tak. Zgadza się. Ten czas mógłbyś poświęcić na wiele innych rzeczy, ale jedno jest pewne: to jest bardzo pewna inwestycja z odroczonym terminem realizacji zwrotu z poniesionego nakładu.
Dziecko będzie sygnalizować tęsknotę za wspólnym czasem ze swoim ojcem czy potrzebę kontaktu z ojcem w różny sposób.
Pamiętaj, że dziecko jest wpatrzone w Ciebie jak w obraz. Nawet nastolatek który ma fochy i próbuje dac Ci do zrozumienia ze ma Cię w poważaniu – on też obserwuje bacznie (nawet podświadomie) Twoją reakcję na jego zachowanie. Niestety (albo stety) będzie pamiętał do końca życia, jaki wzorzec zachowań był Twoim udziałem.
Miłość wymaga ofiary czy też przejawia się w ofierze albo Ofiarność oznacza miłość albo Ofiarność jest językiem miłości, dowodem na miłość?
Ofiara ze swojego czasu… Ofiara to rezygnacja z czegoś, czego się już nie odzyska, jałmużna może być ofiarą, JCH złożył ofiarę z samego siebie – mówi się potocznie, że składamy ofiarę na tacę – de facto tracimy pieniądze bezpowrotnie; jeżeli nie widzimy celu ani sensu w takiej postawie – nie będziemy mogli mówić o ofierze, a raczej o przykrym obowiązku (bo dzieci patrzą i pytają) – im bardzo rozumiesz potrzebę i celowość “tacy” tym większa Twoja hojność; nie dajesz z tego co Ci zbywa, lecz dajesz tyle, żeby trochę zabolało, żeby leczyło nasze przywiązanie do gotówki;
Jeżeli dzieci widzą, że tata jest hojny, sami będą mieli większy szacunek do pieniądza; jeżeli natomiast w sklepie tata płaci papierowymi banknotami, a w kościele monetami… cóż… czyli chyba kościół nie jest dla mojego taty ważny… więc dlaczego miałby być ważny także dla mnie?
zachęcam do ćwiczenia, żeby spróbować wyjąć z portfela losowy banknot; najlepiej tak, żeby nie wiedzieć który… dzieci uczmy także, że lewa ręka nie powinna wiedziec co czyni prawa, dyskrecja przy składaniu ofiary czy jałmużny jest bardzo ważna i warunkuje jej szczere intencje;
Zastanów się, czy jesteś zdolny do ofiara z tego co masz. Masz wpływ na wzrost stanu posiadania, ale nie masz wpływu ani wiedzy ani kontroli nad tym ile czasu na ziemi jeszcze nam zostało – na pewno z każdą chwilą coraz mniej; dlatego łatwiej złożyć pokaźną ofiarę pieniężną niż pokaźną ofiarę ze swojego czasu….
Nie pytaj na co pójdą Twoje pieniądze, podobnie też nie dociekaj na co pójdzie Twój czas… Nie mów nigdy do dziecka “zmarnowałem czas”.
Nie oczekuj ze dziecko doceni Twoje wieloletnie ofiary czy inwestycje… Przygotuj się, że nie podziękuje Ci za to – nie dlatego, że źle je wychowałeś, ale dlatego, że nigdy nie będą to podziękowania jakich oczekujesz… i na jakie wg Ciebie zasługujesz.
“Wychowanie dzieci to przyzwyczajanie ich obchodzenia się bez nas” – G. Mauco (leducation affective de lenfant)
Wolność, niezależność; pozwól dzieciom kochać, ale pozwól też nienawidzić.
Jeżeli dbałeś od początku o dobre relacje ze swoją córką, konsekwentnie budowałeś więź, której ona potrzebuje jako mała dziewczynka, to jest duża szansa, że drzwi jej serca nigdy nie zostały zamknięte na Ciebie.
Może być niestety też tak, że przespałeś moment, kiedy drzwi Twojej córki się wolniutko zamykały i nawet kiedy została już tylko szczelina, Twoja córka ciągle z nadzieją szukała Ciebie, żebyś przyszedł i włożył nogę w szczelinę jej serca, żeby te drzwi nie zamknęły się na dobre.
Mogło być też tak, że drzwi jej serca zostały zamknięte z hukiem, np. kiedy nie panowałeś nad sobą i upokorzyłeś ją publicznie lub zostawiłeś jej matkę. Zgasiłeś jej ducha, zabrałeś jej radość, która wypływała z przez otwarte drzwi jej serca. W jednej chwili straciła całą nadzieję, którą pokładała w Tobie, bo to Ty jesteś jedynym mężczyzną w jej życiu. Zawiodłeś ją.
Niezależnie od tego, czy drzwi do serca Twojej córki zamknęły się z hukiem czy zamykały się wolno, fakt jest taki, że w tych drzwiach nie ma klamki – potrzeba klucza, który otworzy to serce, co pozwoli na nowo dopuścić światło do jego wnętrza.
Potrzeba klucza, który ponownie umożliwi temu sercu kochać, wchodzić w relacje. Jak zacząć?
Dołącz do Ojcowskiego Klubu w Olsztynie i daj się zainspirować, zmotywować i rozpocząć najważniejszy projekt Twojego życia.